Do celu z Rieti 160 km, nastroje dobre, jednak z lekkim niepokojem… W Rieti noc z deszczem, temperatura 10 st. C o poranku. Wiemy, że Cassino też w górach, zatem obawy pogodowe gdzieś w tyle głowy. Jedziemy, bo prawdziwi twardziele nie wymiękają. Nasza trasa biegnie super śladem między górami, pięknie – noga podaje – jak mówi Piotr… Chłopaków zatrzymuje jednak policja – okazuje się, że wyznaczoną drogą jechać nie możemy, bo to droga ekspresowa dla samochodów. Spoko, bo Carabinieri pozwalają na foto oraz, że można jechać do kolejnego zjazdu (nikt nie sprawdzi do którego, jak się później okazało)

Na finiszu etapu Zdzisiek z Wojtkiem doganiają włoskiego kolarza, ten mocno zaskoczony, gdy wyprzedza go Wojtek na trekingu pędząc UWAGA! 44 km/h!!! Włoch pozdrowił nas na finiszu, pełen uznania

Problemy ze służbami miała także zmiana druga – Piotr z Simonem, okazało się, że część ich trasy biegnie autostradą przez tunele – kierowcy strąbili ich strasznie, a policja kazała zjechać na inną drogę. Spoko, wytłumaczyliśmy nasz cel, zrozumieli i pozwolili na realizację celu

Dojechaliśmy do Cassino. To wyjątkowa chwila dla Zdzisława – o zdobycie Klasztoru pod dowództwem gen. Andersa walczył jego ojciec Edward Prochoń.

Wjechaliśmy, osiągnęliśmy cel  – CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!!!

 

 

Tego wrażenia nie da się opowiedzieć. Zrobiliśmy TO i tyle…

 

 

 

 

 

 

 

Wojtek ze Zdzisławem, etap 65 km. Na podjeździe Wojtek na rowerze MTB decyduje o wyprzedzeniu kolarza włoskiego, chłopaki